Czytałam kiedyś książkę Danuty Dowjat "Jak obłoki". Treść może nie poruszająca (nie pamiętam, szczerze pisząc, o czym była), ale za to do dziś mam w głowie tekst z tyłu okładki.
"Jesteś niebem obserwującym chmury. A wydarzenie, ludzie, sytuacje, to obłoki które po nim przepływają.
Tylko przepływają. Dlatego nie próbuj ich zatrzymać. Bo na pewno odpłyną wcześniej czy później.
Gdy przytrafi ci się coś pięknego albo bolesnego, powinnaś zrobić krok i popatrzeć z dystansu. Ludzie których kochasz, to właśnie takie chmury. Są na twoim niebie dłużej lub krócej ale nigdy na zawsze."
I tak właśnie sobie pomyślałam, ile to już tych obłoków po moim niebie przepłynęło. Tyle ludzi, sytuacji, wzlotów i upadków, tyle przeżyć, żyć...
W tylu ludzi wierzyłam... W tylu zdążyłam zwątpić. Tylu zwątpiło we mnie.
Przeżyłam tak wiele radości, pomieściłam w sobie tak wiele bólu i zawodów. Jak szklanka bez dna...
Pozwoliłam tylu ludziom odejść. Od tylu ludzi uciekłam. Czy mogło być inaczej?
Czy byłabym w stanie zmienić cokolwiek i zatrzymać choć niektórych.
Wierzę w efekt motyla. Że często inna droga, inne drzwi doprowadziłyby nas w inne miejsce, na inny etap, co często mogłoby się równać ze strata tego co mamy.
Wiem że jeśli nie pozwoliłabym, żeby tamta miłość umarła, jeśli zawalczyłabym jeszcze, dziś nie poznałabym mojego Dawida. Wiem, że jeśli wychowałabym się z ojcem, posiadłaby inną osobowość...
Czasem człowiek żałuje tyle rzeczy, tyle straconych chwil, przeżyć, przygód.
Muszę starać się pamiętać że gdyby nie te odejścia, gdyby nie te obłoki które popłynęły nie posiadałabym tego co mam teraz.
I mimo że starałam się je zatrzymać, mimo że uciekły bezpowrotnie, nie straciłam wszystkiego tak do końca. Może nawet zyskałam...
Z ta wiarą lepiej mi się żyje...
ja już nie żałuję, ja już TYLKO i AŻ chcę...
OdpowiedzUsuńJa starałam się nie żałować...
OdpowiedzUsuńDziś już nie żałuję... nauczyłam się doceniać to co mam i cieszyć tym co jeszcze przede mną.. ;)
:)
OdpowiedzUsuńja też wierzę w efekt motyla! I w powracającą falę. I w to, że coś co się dzieje, ma swój cel. Mimo, że na początku wydaje nam się złe, smutne, bolesne, przykre, z czasem inaczej to odbieramy... i na odwrót :)
Mała Mi,
OdpowiedzUsuńwłaśnie o tą prawdę mi chodziło... wszystko co się kończy jest początkiem nowego... :)))