piątek, 19 lutego 2010

(nie)jedna milość

Nie mogłam spać w nocy. A nie spanie w nocy mi nie służy.
Nie tylko z powodu cieni pod oczami i niedyspozycji intelektualnej następnego dnia.
Przewracam się w takie bezsenne noce z boku na bok i z utęsknieniem czeka na zbawienny sen. Że może przyjdzie ukradkiem i mnie zaskoczy. Nic z tego...
Czekanie samo w sobie szybko mi się nudzi więc aby zabić czas to sobie myślę, analizuje, wymyślam...

Patrzyłam jak mój Luby sobie pochrapuje w nocy i myślałam o nas. O życiu które za nami i przed nami.
Bo ja wierzyłam, że kocha się za coś. Za to jaki jest człowiek, za to kim my jesteśmy przy nim.
Wierzyłam, że miłości w życiu może być kilka. A każda inna.
Bo przecież nie można przestać kogoś kochać nagle.
J.Harris pisała "Nie można przestać kogoś kochać tak po prostu - jak zakręca się kran".
Nie wierzę też że w życiu pisana jest nam tylko jedna miłość. To nie byłoby sprawiedliwe. Ale zamiast szukać innych trzeba się nauczyć chronić i pielęgnować tą którą mamy.

Nasza miłość przyszła nie proszona.
Pukała do drzwi serc długo i zawsze była wyrzucana.
Była niechciana.
Przecież z przyjaźnią żyje się lepiej. Łatwiej.
Ale ona była sprytniejsza, wytrwalsza niż my.
Wyrzucona drzwiami, weszła oknem.

Wielu ludzi ucierpiało przez tą walkę z nią.
My, którzy tak bardzo się przed nią broniliśmy...
Inni, którzy mieli nas ochronić przed nią...
Ale zwyciężyła...
Wbrew nas...
Z czasem nauczyliśmy się z nią żyć.

Wiele osób dziwi się temu związkowi. Dziwili się kiedyś, kiedy jako najlepsi kumple rozumieliśmy się bez słów. Nie wierzyli że nie jesteśmy parą. A my tylko uśmiechaliśmy się pobłażliwie.
Potem kiedy walczyliśmy z tym uczuciem, obwinialiśmy ich że nam ją wmówili. Ale im bardziej się od siebie próbowaliśmy odsunąć, tym byliśmy bliżej siebie. Im bardziej chcieliśmy zabić tą miłość, tym ona była silniejsza.
Teraz wszyscy dziwią się jak możemy ze sobą wytrzymać. Jak dwoje prawie identycznych ludzi może się tak różnić. Jak można robić wszystko razem zachowując swoją autonomię i jak można żyć osobno obok siebie.
My się nauczyliśmy siebie. Pokory w obliczu uczucia które było silniejsze od nas.
Na przyjaźni buduje się piękną miłość.
Często większość uczuć buduje się na pożądaniu, zachłyśnięciu... dopiero potem przychodzi przyjaźń. U nas było na odwrót...

Wiem, że każdy dzień jest walką o to uczucie.
O to by nie straciło na wadze.
By nie uciekło niespodziewanie z serca, tak jak pojawiło się niechciane.
Ale myślę że ta walka nas wzmacnia...
Po dzisiejszej nocy, czuję się silniejsza.
...
  Narysowałeś swoimi dłońmi
mapę na mym ciele

a potem nauczyłeś mnie ją czytać

Pocałunkami jak krzyżykami
oznaczyłeś miejsca
mówiące że jestem kobietą

Udowodniłeś mi
że potrafię i chcę
być kochana

Nauczyłeś zapominać i strachu
i wsłuchiwać się w siebie

Dzięki Tobie
znalazłam inną siebie
mnie

A teraz
nie wiemy co mamy ze sobą zrobić
gdy nie ma Cię obok...

 Całą noc miałam to w głowie:


5 komentarzy:

  1. Każdy dzień jest walką o uczucie... tylko że czasami już nie mam siły walczyć..:((((

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie kiedyś też brakło sił... Długo potem żałowałam tej słabości. I marzyłam o uczuciu prostym i nieskomplikowanym. Przyszła nowa miłość i nowa potrzeba walki. Nie ma nic za darmo...
    Życzę dużo siły Nivejko... :))))

    OdpowiedzUsuń
  3. Hmm...to prawda, że potrzeba dużo siły i cierpliwości, i siły, i cierpliwości i tak w kółko:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jest wiele odmian milosci, to fakt. Sama przezylam ich kilka, ale ta obecna jest akceptacja i nareszcie o nic nie musze walczyc. Ona po prostu jest i tak jest dobrze.

    OdpowiedzUsuń
  5. Czarny(w)Pieprzu,
    nikt nie obiecywał że będzie łatwo...

    Stardust,
    mnie te odmiany a głównie świadomość dawały zawsze jakąś nadzieję... teraz już jej nie potrzebuję...
    ja już taka jestem, jak już coś kocham to walczę zawsze i do końca, nawet jeśli nie trzeba... :)))

    OdpowiedzUsuń