niedziela, 14 lutego 2010

STOP KOMERCJI...

Może ja dziwna jestem, może nieobeznana, aspołeczna itp, etc. ale ja po prostu nie lubię komercjalizowania świąt.
Szlag mnie trafia jak miesiąc albo dwa przed świętami gdzie nie spojrzeć już święta. Witryny sklepów przyozdobione mikołajami, choinkami, gwiazdkami i temu podobnymi pierdołami przypominają mi że za chwilę (no może nie taką krótką) będzie trzeba samemu wieszać te bzdety, gotować, kupować itd. Szlag mnie trafia jak wchodząc do sklepu w listopadzie już słyszę kolędy.
Bo to się człowiekowi znudzi zanim do czegokolwiek dojdzie. Już mu się nie chce czekać, a potem ani śpiewać ani cieszyć.
Ale żeby tego nie było mało, to następny miesiąc po świętach cały czas jeszcze wiszą te ozdóbki i straszą. Ostatnio widziałam nawet reklamę że mikołaj święta przedłużył i jeszcze przez miesiąc można kupować w "promocji".

Zaraz jak zdejmą ozdoby bożonarodzeniowe to żeby cicho i nudno nie było i żeby przypadkiem człowiek od komercji nie odpoczął to serca wielkie wieszają i tkliwe pioseneczki puszczają.
Od kilkunastu dni z każdej strony atakują mnie walentynki! Czuję się więc osaczona i zniesmaczona.
Dziś obudzona w dobrym nastroju włączyłam przy porannej kawie telewizor. Nie chciało mi się zbiegać na dół po laptopa (nawet wiedząc że mam zaległości na kilku blogach) bo zimno na schodach i piździ. A w TV co?
WALENTYNKI, 14 LUTY, ŚWIĘTO ZAKOCHANYCH!!!
Po kawce zeszłam na dół i słyszę z każdej strony jak to się oni cieszą bo dziś walenty... że niby że co?
Pojechałam do sklepu z wyłączonym radiu bo tam też walentynki tylko słyszę.
Przepchnęłam się przez tłumy nastolatków stojących w kolejkach po lizaki serduszka, odrzuciłam propozycję pani ze straganu co to mi chciała czerwone skarpetki dla Lubego na dziś (świetnie potrafiłam sobie przedstawić jego minę jak to dostaje, ale jego w nich już trochę gorzej mi szło), i starałam się nie słuchać baby co to przez mikrofon na cały ten wielki sklep darła się o walentynkowych promocjach.
Potem to mi się nawet mleka kupionego w tym sklepie nie chciało pić (choć zważając na to że ja mleko piję tylko w kawie jakoś wrażenia na mnie nie zrobiło).

I niby takie piękne święto...
Co to ma miłość celebrować... adoracje... sympatie...
A tu komercja!!! Promocja na marchewkę i wołowinę z okazji Walentynek? Porażka...
A miałam dziś iść do kina... W życiu się z domu dziś nie ruszę...

PeeS. Lojalnie uprzedzam że mogę dziś nie komentować i nie odwiedzać postów walentynkowych na blogach. Postaram się nadrobić jutro...

PeeS2. Dziś mam awersję na serca i romantyzm... Pewnie się Luby ucieszy jak mu horror jakiś włączę na miejsce jakiegoś (tfu)romantycznego filmu. Pewnie pomyśli że na Walentynki jestem miła... Niech choć on się cieszy...

PeeS3. No i proszę... pisząc o tym przyczyniłam się do szerzenia komercji...

12 komentarzy:

  1. Mmmm...a u mnie dziś jako główne danie tekst o 4 literach, możesz śmiało wchodzić:)))))))))))))

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie cierpie Walentynek!!! Wspanialy tez ma awersje i dobrze nam tak:)) Generalnie to zauwazylam, ze mimo komercji i zewszad wyzierajacych juz od miesiaca serc Walentynki obochodza glownie dzieci w wieku 3 do 10 lat. No bo to takie slodkie, wlasnie dla dzieci i z tym sie nawet moge zgodzic. Dla doroslych? bleeeee;))

    OdpowiedzUsuń
  3. Stardust,
    niby dla dzieci... i może jeszcze dla nastolatków... Ale jednak...
    Wiem że emeryci mówili że to komunistyczne święto jak dzień kobiet. Ale się nie zgadza, sprawdziłam.
    Może i by było fajne jakby nie było przereklamowane.

    OdpowiedzUsuń
  4. O rany! Jak dobrze wiedzieć, że nie tylko ja ma te walące tynki w poważani. Dnia murarza nie mam zamiaru obchodzić;D

    OdpowiedzUsuń
  5. ...Św.Walenty od wariatów też patronem...to co się dziwisz...:):)....

    OdpowiedzUsuń
  6. Julek, cieszę się dziewczyny że nie jestem sama. Myślałam już że tylko ja i mój Luby jacyś niereformowalni...
    A propos Lubego - taki zaaferowany Walentynkami że śpi. Powiedział tylko ze love-badziewie w TV działa kojąco... chyba że to było usypiająco...
    :))))

    OdpowiedzUsuń
  7. Wlasnie wracalam od robienia pazurow i widzialam mojego sasiada jak maszerowal z bukietem do domu. Pan jest po 70ce wiec lece naniesc poprawke, walentynki sa tez dla starych co im sie dzicinne lata przypomnialy:))) A ja jade swietowac Chinski Nowy Rok!!!

    OdpowiedzUsuń
  8. Maju - dlatego obchodzę dzisiaj święto - bom wariat:))))

    Cała Ty - a ja Cię rozumiem....

    OdpowiedzUsuń
  9. stardus,
    akurat w przypadku takich starszych jest uroczę...

    OdpowiedzUsuń
  10. A mnie się podobają wielkie lizaki w kształcie serduszek :D

    OdpowiedzUsuń
  11. :) wolę żyć miłością codzienną niż tylko walentynkową :) i tak się staram czynić :) nic nie dałam, nic nie dostałam :) i żyję :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja uwielbiam żyć miłością a serce to miałabym mieć w herbie rodzinnym, ale nie w walentynki. Strajkuje!!!
    Każdy dzień w roku mamy celebrować miłość, bo to szczęście i cud ale nie róbmy z tego komercji... Wtedy traci to na uroku...

    OdpowiedzUsuń