"Pogodynka"
Czasami myślę, że jestem jak pory roku.
Czasem zimna, jak sniegi w styczniu,
swym tchnieniem zamrażam swe uczucia, tak łatwo jak grudzień jeziora w lodowiska.
Nie zważając na to co czujesz ranię twe sercę soplami ze swych jesiennych łez.
A ty jak taka "moja Marzanna" roztapiasz wszystko i sprawiasz, że znowu rozkwitam.
Dla Ciebie...
Wypuszczam kolejne pączki tej naszej miłości i staję się romantyczna.
Nawet ptaki namawiam by świergotały w rytm naszych serc.
Zatracam się w tej miłości tak głęboko, iż nadchodzą gorące dni lata.
W słonecznej gorączce doprowadzam nasze ciała do wrzenia, a serca aż płoną z miłości.
Ukazuję ogrom swego uczucia w słupku rtęci, mierząc go w stopniach Celsjusza.
Porażenie słoneczne serca leczę melancholią jesieni.
Staję się sentymentalna.
W ulewie z moich rozterek zakładasz swe różowe kalosze i do wiederka mopem zbierasz moje kryształowe łezki.
Jedną po drugiej.
Zbierasz suche liście z moich wspomnień a potem układasz je w ogromne serce i napis "Kocham".
Brniesz rok po roku z tym swoim uśmiechem.
Przetrzymujesz chłód zimy i gorąc lata.
Jesteś przy mym wiosennych rozkwitaniu i przekwitaniu jesieni.
Kroczysz dumnie i wciąż powtarzasz, że mnie kochasz.
Prawię Ci wierzę.
Bo tylko miłość utrzyma Cię przy mnie...
No i Twój optymizm.
To, że wciąż liczysz na anomalia pogodowe.
Bo przecież tą moją zmienność kochasz...
z dedykacją dla D. :*
Jak miło... :)
OdpowiedzUsuńO tak:) bo zmiana jest motorem życia!:)
OdpowiedzUsuńDawać tu wiosnę . pęczki na drzewach i ptaki ćwierkające.
OdpowiedzUsuń