Właśnie się dowiedziałam!!! Przed chwilą dosłownie dzwonili!!! Sikam ze szczęścia po majtkach i podskakuję na krześle tak wysoko, że sobie tyłek o oparcie obijam...
Będzie żył. Naprawdę.
Będzie żył choć straciłam już nadzieję. Choć ze łzami się żegnałam...
Naprawią mojego HaPeczka.
Jestem szczęśliwa.
Staram się nie całować obcych facetów, ale tego cudotwórcę co go do życia przywrócił obśliniłabym całego.
HaPeczek kochany po kilku operacjach, transfuzjach i przeszczepach powróci do mnie cały i choć na rekonwalescencji, to jednak.
Strasznie się cieszę.
Swoją drogą, to zabawne jak się człowiek przywiązuje do rzeczy.
Wczoraj przeczytałam o Chińczyku, który tak był przywiązany do swojej poduszki, że się z nią ożenił. Poduszka była Made in Japan ;)
Ok, to już hart core.
Ale często przywiązujemy zbyt dużą wagę do przedmiotów.
W ramach swojej obrony od razu zaznaczam, że mój związek z HaPeczkiem to inny rodzaj metafizyki. Przecież to moja trzecia ręka. No i w pracy pomaga. Zarabiał na siebie. oooo
Nie rozumiem tylko ludzi którzy z przedmiotów robią pamiątki po kimś. Tak jakby miały nam te rzeczy zwrócić utracone uczucia, ludzi. A przecież to niemożliwe...
"Sentymentalna śmierć"
sentyment
do miejsc i rzeczy
jest jak budowanie
pomników wspomnieniom
zmaterializowanie
wspomnień o kimś
jest jak desperacka
próba zatrzymania czasu
do miejsc i rzeczy
jest jak budowanie
pomników wspomnieniom
zmaterializowanie
wspomnień o kimś
jest jak desperacka
próba zatrzymania czasu
Wiesz... myślę, że ludzie, kiedy kogoś tracą... szczególnie bliskiego... nie myślą racjonalnie... łapią się wszystkiego, żeby choć chwilę jeszcze pobyć z tą bliską osobą... :( to straszne przeżycia...
OdpowiedzUsuńNiby tak... ale według mnie w pewien sposób nie pozwalają im odejść w spokoju... :(
OdpowiedzUsuńTo łapacze wspomnień.Czasem niezbędne, czasem dosmucające,niestety.
OdpowiedzUsuńSzczególnie bliskich się nie zapomina. Nie trzeba ich łapać i zaklinać w przedmiotach...
OdpowiedzUsuńJa się Twojej miłości do HaPeczka nie dziwię, bo jak mi przedwczoraj mój zaczął szwankować, dopiero miałam stresa! No jak bez ręki. U mnie na szczęście to tylko problem z kabelkiem, co się zużył z deczka, ale uczucia w pełni rozumiem:-)
OdpowiedzUsuń...dobrze wiem o czym mówisz....:):)...
OdpowiedzUsuńWspomnienia są jak duchy zdarzeń. I sama to wymyśliłam :)
OdpowiedzUsuńStaram się nie przywiązywać, ale na skojarzenia nie ma siły :) Gratulacje z powodu powrotu HaPeczka!
OdpowiedzUsuńskojarzenia a pomniki to dwie różne rzeczy... :)
OdpowiedzUsuń