Właśnie przeglądałam blogi które podglądam tu już regularnie i Ida przypomniała mi jedna historię z życia wziętą.
W mojej rodzinie kobiety słyną z tego nie za bardzo ten tego z kobietami dogadać się umieją. Bo kobiety to problematyczne są, a z facetem to i szybciej do wszystkiego dojdziecie.
To mała dygresja: cytat z jakiegoś filmu: "spieszmy się kochać mężczyzn, tak szybko dochodzą".
Więc wracając do mężczyzn, z nimi nam idzie zdecydowanie łatwiej. Może dlatego tak mało koleżanek w domu u nas przesiadywało, tylko cały czas włóczyły się za nami chłopaki a my za chłopakami. Nawet najlepszy przyjaciel mój to też chłop, pomijając tylko moją Jusię, ale ona to też za facetami na tak jest, a w sercu mym i życiu to całkiem inna lożę ma zarezerwowaną.
Ale do tematu: moja szacowna kuzynka, gronem swoich przyjaciół (czyt. mężczyzn) doprowadzała do szału swojego lubego. Pańska furia go dopadała jak dzwonili cie jej koledzy, a ona cierpliwie pomagała w problemach czy zwyczajnie wyciągała lubego na piwko z jej kolegami.
Pewnego razu nie wytrzymał i postanowił się zemścić. Zemsta ponoć słodka, w tym wypadku miała posmak koziego mleka.
Dlaczego?
Otóż telefon mojej szacownej kuzyneczki i tak bez przerwy dzwonił, co może nie było by dziwne, gdyby nie tajemnicze telefony które zaczęła odbierać:
Ona: Tak, proszę?
On (zachrypniętym głosem, z akcentem podlaskim): Dobry!
Ona: Dobry?
On: Ja po tą kozę.
Ona: Jaką kozę?
On: Noo, pani.
Ona: Co?
On: Tą pani kozę.
Ona: Ale ja nie mam kozy.
On: To chociaż te gęsi.
Ona: Panie, jakie gęsi?
On: noo, te w dobre ręce.
Ona: Jakie ręce?
On: noo, moje.
Ona: ja panu nie dam ani kozy ani gęsi.
On: A co mi pani da? Ma pani coś jeszcze, bo ja to dobre ręce mam, zaopiekuję się..
Myśląc, że to jakaś aluzja seksualna, rozłączyła się.
Może i o zajściu szybko by zapomniała, gdyby nie podobny telefon.
Ona: Proszę?
On (głos trochę skrzeczący): Witam, witam. Ja po kozę dzwonię.
Ona: Ja ani kozy ani gęsi nie mam!!! Dajcie mi spokój!!!
On: Oooo, już nie ma? A dopiero co przeczytałem. Szkoda... Ale jakby pani kiedyś coś jeszcze miała to ja się piszę. Kaczka, indyk, krowa, wie pani...
Ona: Nie, nie wiem!
Sytuacja ta powtórzyła się jeszcze kilka razy, więc po przeprowadzonym dochodzeniu dowiedziałyśmy się czemu te kozy i gęsi tak pożądane są.
Otóż luby mojej kuzynki, mając dość telefonów kolegów do powódki o późnych i nieokreślonych często godzinach postanowił dać jej nauczkę. I dał do Pośrednika ogłoszenie następującej treści:
Oddam kozę i dwie gęsi w dobre ręce! Pilne! 5XX XXX XXX
I dzwonili ci co to dobre ręce mają i pytali. A że kuzynka moja i gęsi i kozy nie miała, musiała przez parę dni dobrych tłumaczyć swoje braki w inwentarzu gospodarskim. Po paru dniach znudzona wyłączyła telefon.
Ale jak to zemsta idealna nie jest, telefon wyłączony, owszem.
Ale kuzynka szacowna zdenerwowana focha strzeliła jak gęś i uparcie jak koza przez tydzień się nie odzywała do lubego/winowajcy.
Cóż...
luby z ułańską fantazją!!
OdpowiedzUsuńBrak kreatywności to mu nie można zarzucić.
OdpowiedzUsuńKomedia pomyłek - motyw stary jak historia kina, a mimo to, zawsze zabawny :)
OdpowiedzUsuńNivejka, to raczej zamierzone było...
OdpowiedzUsuń:)
Z perspektywy odbiorcy raczej niekoniecznie;)
OdpowiedzUsuńnie wszystkich można zadowolić :)
OdpowiedzUsuńHahaha :) dobre! Ja bym nie wpadła na taki pomysł, żeby tak komuś zrobić... ;) Dobre!!!
OdpowiedzUsuńTo ładne :) Luby się spisał i miał rację. Kumpelstwo kumpelstwem, ale, żeby tak olać lubego na rzecz kolegów? A niech ich lube dopieszczają ;)
OdpowiedzUsuńMała Mi,
OdpowiedzUsuńrecepta podana wyżej, numer do Pośrednika jakoś ci skołuje... :)
Magenta,
Wierz mi, nauczyła się dziweczyna komórkę wyłaczać.