piątek, 23 kwietnia 2010

znowu...

Patrzyłam dziś w lustro godzinę i nie mogłam pozbyć się wrażenia, że mam na czole wytatuowane: IDIOTKA.

Długo nie pisałam.
Nie dlatego, że nie było o czym. Raczej brakowało mi słów.
Zadziwiające jak naiwna być potrafię. Gdyby za głupotę i ślepotę karano, pewnie jedno dożywocie było by dla mnie mało.
Po raz kolejny, setny już chyba dałam się okłamać, omamić, ściemnić... I zła jestem cholernie. Zła na samą siebie. Na głupotę swoją nieznającą granic.
Kiedyś pisałam, że przyjaźnie z facetami wychodzą mi lepiej niż przyjaźnie z kobietami. I to chyba jedna z niewielu prawd w moim życiu. Kolejny raz uwierzyłam i wierzyłam ślepo w coś w rodzaju przyjaźni "damsko-damskie" i proszę... Przejechałam się na całej linii.
Nie można ufać kobietą. Jesteśmy sprytne. Potrafimy świetnie kłamać, same wierząc czasem nawet w swoje kłamstwa. Knujemy, spiskujemy, pozwalamy sobie na chwyty poniżej pasa.
Ostatnie tygodnie świetnie nauczyły mnie, po raz kolejny zresztą, że za naiwność trzeba sporo zapłacić. Że kiedy w grę wchodzą pieniądze czy jakikolwiek biznes nie wolno ufać nikomu.
Dziś jestem bogatsza o nowe doświadczenia, o kilogramy rozczarowania, litry złości i biedniejsza o parę tysięcy euro...
No cóż... Za głupot się płaci słono...

Jedyna pozytywna rzecz w całej tej nędznej sytuacji to fakt, że dziś wiem jak cenna jest przyjaźń z moją Justysią i wszystkie te przyjaźnie w które staram się nadal wierzyć... Choć tak ciężko mi to przychodzi.
Nie chciałam bym żeby którakolwiek czy ktokolwiek z moich przyjaciół poczuł się urażony w/w sytuacją. Nie biorę wszystkich jedną miara. Inaczej wszystko straciłoby sens...

poniedziałek, 12 kwietnia 2010

sobota, 10 kwietnia 2010

!!!

Lasy katyńskie... Po raz kolejny pogrzebały wielkich Polaków...
... szkoda słów... bo i nie ma tu słów odpowiednich....