niedziela, 22 maja 2011

dzięx

Raportuję tylko w skrócie, że już nie analizuję. Znalazłam sobie zajęcie i teraz tylko czekam aż Luby wróci w nocy. Dziękuję śliczne za opierdal Stardust i pocieszanie Akularnicy. Czasem trzeba. :)

sobota, 21 maja 2011

za dużo myślę

Staram się nie wariować. Staram się być wyrozumiała. Staram się nie wyolbrzymiać. Ale nic nie poradzę na to, że jest mi tak strasznie przykro.
Lubego nie ma od tygodnia. Bawi się w najlepsze, a ja wariuję z tęsknoty.
Odezwał się dopiero po trzech dniach. I odniosłam wrażenie, że raczej z obowiązku niż z własnych chęci.

W czwartek miałam urodziny, a on po prostu zapomniał.
Nie zadzwonił, nie wysłał smsa.
Siedziałam sama i dołowałam się. :(
Nie oczekiwała wiele. Czekałam na zwyczajne życzenie. No i może krótkie że kocha albo że tęskni.
Dostałam usprawiedliwienie, że zapomniał zadzwonić. Że w sumie to pamiętał, ale czasu nie miał.

Nie lubię spędzać czasu sama. Mam wtedy za dużo czasu do myślenia. A myśli wyraźnie mi nie służą.
Zaczynam analizować wszystko i wszystkich. A w dodatku wyniki moich rozmyślań nie napawają mnie radością. Wręcz przeciwnie.

To co kiedyś wydawało mi się takie cudowne i czarujące, traci swój urok.
Mam nadzieję, że to tylko chwilowe. Że jak wróci to minie.
Zobaczymy...

niedziela, 15 maja 2011

tęsknota

Staram się wierzyć w swoje "prawdy". Mimo, iż czasem trudno mi wierzyć w to w co wierzyć chcę. 



Luby wyjechał na tydzień. Staram się być sprawiedliwa, rozsądna, wyrozumiała... Ale mi nie do końca wychodzi. 
Wygraliśmy w pracy wycieczkę do Egiptu. Wprawdzie Egipt nie wypalił, bo został zastąpiony Turcją, ale zawsze to coś.
Miałam prawie cały rok żeby pogodzić się z faktem, że nie pojadę. Ogłoszenie konkursu zbiegło się z ogłoszeniem mojego stanu odmiennego i podobnie jak pewne było, że wygramy, podobnie pewne było, że nie dane mi będzie się tą nagrodą nacieszyć. 
Mały jest za mały żeby wybierać się na wycieczki do egzotycznych krajów, a ja jeszcze nie jestem gotowa zostawić go samego na tak długo. Swoją drogą to naliczyłam, że przez te pięć miesięcy spędziłam w oddaleniu od niego jakieś 3-4 godziny. A i tak myślami byłam przy nim. (Czy tak już będzie do końca życia? Może mam jakąś paranoje albo obsesje?)
Było mi przykro kiedy Luby wyjeżdżał. To jego pierwsza podróż beze mnie. Właściwie wakacje. W dodatku w towarzystwie, które uwielbiam i raczej nie polega ono na omawianiu sztuki i architektury danego miejsca, ale raczej na ostrej i czasem niekoniecznie kontrolowanej moralnością zabawie. 


Już kiedyś zostawałam sama bez Lubego. Jakoś sobie radziłam. Dziś też się staram. 


Usłyszałam ostatnio od rodziny, że muszę mieć mocne nerwy puszczając go samego  w towarzystwie wiecznych kawalerów, podrywaczy z zamiłowania i notorycznych zdrajców. A co miałam zrobić? Na siłę go trzymać przy nodze? To spakowałam mu walizkę i ucałowałam na pożegnanie. 
Według mnie to lepsze niż trzymanie na krótkiej smyczy. Wtedy dopiero człowiek kombinuje. Owoc zakazany kusi, podobnie jak niedozwolony. 
Wiem, że cokolwiek zrobi to będzie jego wybór (jego strata?) a nie narzucona przeze mnie decyzja. 
Może ryzykuję, może si przejadę... może... a może nie i będzie to kolejna wygrana walka o nasze uczucie. 
Czas pokaże . Nie mogę tylko przestać o nim myśleć. 
Tęsknie całą sobą. 






"SAMA Z NAMI"


Tęskniłam za Tobą jeszcze zanim wyjechałeś

Próbowałam zaplanowac co będę robic "sama"

A teraz...

Robię herbatę dla nas dwojga uświadamiając sobie że będę musiała wypic dwie

Sprawdzam program w telewizji czy przypadkiem film który chcę obejrzec nie leci w tym samym
czasie co Twój teleturniej

Mówię na głos swoje myśli i słyszę jak trafiają głuch w ciszę

Przez moment nawet pomyślałam że się gniewasz i masz "ciche chwile" do mnie

A Ty tylko wyjechałeś na dwa dni...

Wróc proszę szybko...

Bo bardzo mnie męczy bycie samej z "nami"