niedziela, 25 listopada 2012

jak można?..

To przerażające jak słowa mogą ranić. Jak można jednym zdaniem prawie zabić.
Najgorsze jest jednak to, że im dalej od chwili wypowiedzenia, tym bardziej boli. Bardziej wbija się w serce, raniąc i zabijając od nowa. 
Miłość była dla mnie zawsze bezgraniczna. Niewątpiąca. Monogamiczna. Ukierunkowana na jeden kurs. 
Dziś wątpię we wszystko. 
Wątpię czy damy radę odbudować to co utraciliśmy a co było dla mnie najważniejsze. 

Czytałam dziś tego bloga i starałam się odnaleźć to uczucie, które kiedyś sterowało moim życiem. Bo dziś dryfuję przez życie próbując pozbierać do kupy to co zostało.


Posypało się jak domino. Wszystko. Naraz.
Jakby los tylko czekał na nadarzającą się okazję żeby dobić mnie z każdej strony.
I kiedy myślałam że gorzej już być nie może, okazało się, że On jest największym tyranem.
Jednym zdaniem zniszczył Mnie.
I obawiam się że bezpowrotnie nas.
Bo ranić mnie może. Ale nie Jego...

Ile trzeba mieć w sobie zła żeby powiedzieć coś takiego?

Zapytał, ja odpowiedziałam.
A z każdą minutą później uświadamiałam sobie siłę tego pytania.
Było jak po dźgnięciu nożem. W pierwszej chwili nie boli. Dopiero gdy szok mija zaczyna się przeszywający ból. A rana wciąż boli. 

Starałam się przez ten tydzień znaleźć powód tego pytania. U niego, u siebie... 
Nie znalazłam. Nie czuję się winna. Nie rozumiem jego argumentów.
Bo nie rozumiem jak można o to pytać. Jak można wątpić. Dlaczego teraz.
Bo ja nie wierzę, że to moje dziecko. 

Jak można nie ufać do tego stopnia. Jak można tak ranić. 
Bez powodu. Bez podstaw. Zabijać.

Jak wybaczyć?

7 komentarzy:

  1. Nie wiem co powiedzieć.... bardzo, ale to bardzo mi przykro.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak wybaczyć? Zawsze tak samo, tu nie ma różnic pomiędzy wybaczeniami. Wybaczenie to otwarcie się, ale czy jest na co, na kogo?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wciąż walczę z tym pytaniem: czy jest o co, na kogo, dla kogo... Tylko zamiast się otwierać jeszcze bardziej się zamykam. :(

      Usuń
  3. Witaj! zawędrowałam do Ciebie po raz pierwszy i aż mnie serce ścisnęło;( Nie wyobrażam sobie takiego pytania:/
    Współczuję!

    OdpowiedzUsuń
  4. Tylko czas pomoże. Nie wiem, czy dałabym radę wybaczyć, ale czy jesteś na tyle silna, żeby nie wybaczyć ?

    OdpowiedzUsuń
  5. Szczesliwa matka to szczesliwe dziecko.rob wszystko abyscie byli szczesliwi. nie warto tkwic w toksycznym zwiazku i rujnowac sobie i Malemu zycia. Zycze Wam samych dobrych chwil bo mama z synem zawsze beda razem.pozdrawiam agata

    OdpowiedzUsuń
  6. Zapomniec sie nie da, pamiec wymazuje drobiazgi, nieistone epizody, ale raczej nie powazne zdarzenia. Jesli uwazasz, ze jestes na tyle silna zeby wybaczyc to probowac zawsze warto. Ale to tez nie jest latwy proces. Przede wszystkim musisz sama zadecydowac, czy potrafisz do tego nie wracac w chwilach watpliwosci, ale tez musisz sobie zdawac sprawe z faktu, ze pamiec bedzie w takich chwilach wracac. Caly problem polega na tym, zeby mimo powracajacej pamieci nie mowic o tym, nie wracac slownie do tamtego wydarzenia.
    Latwe to na pewno nie bedzie.
    No i co najwazniejsze pozostaje odbudowanie wiary, a to juz niestety proces na reszte zycia.
    Zycze powodzenia i trzymam kciuki za sile, obojetnie jaka decyzje podejmiesz.

    OdpowiedzUsuń