środa, 10 listopada 2010

po imieniu

W Wikipedii znalazłam taką oto notkę:
"Imię (łac. nomen) – osobista nazwa nadawana jakiejś osobie przez grupę, do której należy. Wraz z nazwiskiem, czasem patronimikiem (ros. отчество — otcziestwo), a rzadziej przydomkiem stanowi u większości ludów podstawowe określenie danej osoby.
Imię wywodzi się prawdopodobnie od przezwiska; z czasem nabyło ono silnego rysu magicznego. Łączy się to z pradawną – nieistniejącą już u większości społeczeństw – funkcją języka, zgodnie z którą nadanie nazwy jakiemuś obiektowi, przedmiotowi, osobie poczytywano za zdobycie władzy nad nią. Tym samym rodzina nadawała dziecku imię, aby wyposażyć je w pewne cechy, "zaprogramować" jego przyszłość lub odwrócić nieprzychylny bieg wydarzeń; imię było wróżbą, błogosławieństwem, życzeniem. W Polsce za przykład posłużyć mogą tradycyjne imiona słowiańskie. "
Dla ciekawych dalszej części podaję link:  http://pl.wikipedia.org/wiki/Imi%C4%99 

Czemuż to w środowe popołudnie zajmuję się czytaniem wolnej encyklopedii?
Otóż nie jest to moje nowe hobby, oj nie...
Ale za parę tygodni świat powitać ma nowego człowieczka, za którego życie będę przez parę ładnych lat, jeśli już nie do końca moich, odpowiedzialna. 
Najczęstszym pytaniem, które słyszy przyszła matka to zaraz po płci oczywiście jego imię. 
Więc już od paru ładnych miesięcy planujemy, głowimy się z Lubym jak to nazwać swego potomka. 
Że potworek mały przekorny był, długo nie raczył zdradzić nam czy też imię męskie czy też damskie będzie się mu należeć. Niestety, nawet kiedy już uchylił rąbka tajemnicy, wybór imienia nie był i wciąż nie jest łatwy. 

No bo przecież wybranie imienia to wielka odpowiedzialność. Dziecko przecież będzie je słyszeć niezliczoną ilość razy dziennie. Z imieniem ma się identyfikować i odwracać na jego dźwięk na ulicy. Imię tworzy niewątpliwie naszą tożsamość, kroczy z nami przez całe życie.
Wybór imienia to dla nas prawdziwy dylemat. Przecież to od rodzica zależy czy dziecko będzie biegać po świecie z imieniem, które nosi pół osiedla, czy też będzie musiało stawić czoła miną ludzi na dźwięk wielce wyszukanego.
Moda na imiona zmienia się podobnie jak moda na buty. Za czasów mojej szkolnej młodości po szkole biegały same Anie, Justyny i Pawły, teraz katusze przeżywa moja chrześnica, która jest piątą w klasie Julią i ma dwie koleżanki Samanty oraz trzy Oliwie.
Kiedyś Stasiek, Józek czy Franek wzbudziłby złośliwe komentarze wśród rówieśników, dziś jest to imię jak najbardziej na miejscu. 

Ale medal ma dwie strony... 
Egzotyczne imiona budzą nieufność a zarazem ciekawość połączoną z małym zamieszaniem. 
Czy imię ma się więc podobać tylko rodzicom? Przecież to nasz mały szkrab będzie biegać z nim przez całe życie (chyba że jak Frytka postanowi je publicznie zmienić). 
Ale czy ma być oryginalne by już na początku dodać mu indywidualności czy też powszechne by nie wyróżniał się z tłumu?
Bądź mądry....
Męczy nas to z Lubym już kilka ładnych miesięcy. Bo czy ma być Bruno, Remigiusz, Dawid czy po prostu Piotr, albo według życzenia babci Wiktor.... 
Nie mogąc się zdecydować wybraliśmy na okres przejściowy imię Zdzisław, bo przecież jakoś zwracać się do niego musieliśmy, a powszechnie przecież wiadomo, że już nas słyszy.
Zdzisław, Zdzicho, Zdzisiu brzmiało swojsko i do ucha. Każdy Zdzichu, którego znamy to swój i równy chłop, co uroku mu odmówić nie można.
Został więc na okres tymczasowy Zdziś. 

Kiedy ktoś nas pyta teraz jak nazwiemy syna bez namysłu odpowiadaliśmy Zdziś. Nas to bawiło z powodu nam oczywistych, czyli miny rozmówcy. Trochę rozbawienia, trochę zdziwienia, niewiary, pogardy... 
Na początek, owszem, był to żart, ale teraz zaczyna nam się imię coraz bardziej podobać. Za to rodzina coraz bardziej serio zaczyna odradzać nam nasz wybór. 
I czemu lub komu tu ulec? Komu zrobić dobrze?


Utrudnieniem dla nas jest fakt, że nasz potomek będzie przemieszczać się między trzema krajami, z czego w dwóch będzie dość często.
Więc Zdzisław po słowacku brzmieć będzie dość wyjątkowo, bo nie ma tu ani naszego polskiego "ł" (w zależności od tego z czym im się skojarzy na początku jest to czytane jako "t" albo najzwyczajniej jako "l") ani też "dz" (pewnie przeczytają to jako d i z). 

Znowuż przy niektórych imionach jest problem jeśli chodzi o zdrobnienia. Bo nasz Franek może ładny ale tu przemianowaliby go na Frante co już nie bardzo nam odpowiada.  Jan to u nas słodki Jaś, tu zaś wyskakuje nam Honza. 
Ciężko, ciężko...
Czas upływa a my wciąż w tym samym miejscu....  Trzeba się będzie zmobilizować i coś wybrać na wypadek gdyby młodemu tatusiowi w stanie upojenia (szczęściem, nie alkoholem oczywiście) przyszło do głowy jakieś licho.

5 komentarzy:

  1. A mnie imię Zdzisio się dobrze kojarzy:-))) Zawsze można też zdrobnić do "Dzidek" a to już kojarzy mi się bardzo dobrze, bo tak się mówi na jednego mojego ulubionego wujka:-)) Więc ja tam jestem za Zdzisiem:-)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Pamiętać należy jednakowoż, że ponoć imię coś niesie ze sobą;-) Więc wcale się nie dziwię, że wybór patrona dla potomka, nie jest łatwy;-)
    Przechodziłam przez to i syn, chociaż ma imię rzadkie nad wyraz*czysto polskie), to jest z niego zadowolony;-)))

    OdpowiedzUsuń
  3. lotnico,
    może nie koniecznie Dzidek ale Zdzisiu, czy Zdzichu jak najbardziej mi z ulubionym wujkiem się kojarzy... ma pozytywny wydźwięk...
    :)

    Akularnico,
    A co niesie za sobą Zdzisio? ;)
    A jak ma syn szanowny na imię? :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Cechy patrona niesie, więc Zdzisio [staropolskie imię męskie, złożone z dwóch członów: Zdzie (Zdzi-) ("uczynić, zdziałać, zrobić") i -sław ("sława")] to w przyszłości człowiek skazany na sukces;-)
    A mój syn ma na imię Zawisza;-))))

    OdpowiedzUsuń
  5. Wow, Zawisza podoba mi się bardzo. Piękne imię. Podoba mi się jeszcze Teodor i Mateusz, oba o tym samym znaczeniu - dar Boga. A z kolei Daniel (po hebrajsku "daniyal") - "Bóg jest moim sędzią" - czyż nie pięknie? Filip, po grecku Philippos, to "miłośnik koni", tyz piknie.
    Trafiłam na stronę z opisami imion - ich pochodzenia, znaczenia - trudny wybór, masz rację:-)))

    OdpowiedzUsuń