czwartek, 25 marca 2010

damsko-męskie potrzeby fizjologiczne

Na prośbę  tamiriana przestałam się na chwilę migdalić. Nowy a już się stęsknił. Albo zazdrosny? ;)
Chociaż on. Dobre i to. :P
Ku rozpaczy Lubego pobiegłam do klawiatury... :D
Ok, ok. Nie będę koloryzować i kłamać bo nie umiem. ;) Nie chciało mi się pisać ostatnio. Nie że z waszego powodu, ale jakoś czasu i motywacji mi brakło.
Czasu też. Głównie dlatego że wiosna u nas zawitała na dobre i tyle roboty miałam przez tydzień z tego powodu.
Słonko świeci pięknie przez cały dzień więc zajęta byłam upajaniem się promieniami zbawiennymi dla mojej spragnionej energii słonecznej duszy. Dodatkowo prowadziłam bardzo ważne badania co rośnie w ogrodzie i obok niego, bo jeszcze wiosną tegoż miejsca nie widziałam. Odkryłam żabę!!! W centrum stolicy Słowacji. Miastowa to żaba była, bo jak każda stoliczanka strasznie się spieszyła i czmychła szybko dalej. Może na zakupy pognała.
Wieczorami natomiast musiałam otworzyć oficjalnie sezon grilowania i jako gość honorowy i gospodarz zarazem dużo sił i energii mnie to kosztowało.
Wczoraj udałam się za to z Lubym na wieczorny spacer. Tyle tylko że nasz spacer przypomina zwolniony sprint, więc pół miasta wzdłuż i wszerz przelecieliśmy w tempie błyskawicznym. Zadyszki dostaliśmy więc przerwę zrobiliśmy i skoczyliśmy do knajpki na piwo. BEZ SOKU, bo na słowacji soku do piwa na szczęście nie dają.
Ale nie o tym chciałam.
Zawsze twierdziłam że chłopi to flejtuchy. Ale nic bardziej mylnego.
Baby potrafią dopiero sajgon z toalety zrobić. Nie dość że zawsze kolejki potworne, bo przecież parami trzeba chodzić, to jeszcze burdel nie z tej ziemi. Kibel zapchany, podpaski i tampony walają się po podłodze, nie mówiąc już o papierowych ręcznikach tworzących wyjątkowy dywan przy umywalce. Przykry widok. I pomyśleć że taki pierdolnik robią te uśmiechnięte damulki co to bułkę przez bibułkę.
Szlag mnie zawsze trafia w takich miejscach. Tortura. Czasem więc wstyd mi za moją płeć...
:(
Więc teraz anegdotka z czeskiego języka.
Po czesku toaleta to zachod. Zaprzyjaźniony Czech opowiedział mi kiedyś jak pojechał na targ do Polski. Zachciało mu się odwiedzić przybytek gdzie potocznie i król piechotą chodzi, więc spytał mile wyglądającego sprzedawcę: gde je zachod, prosim vas?
Uczynny mężczyzna wskazał mu kierunek gdzie słońce zachodzi. Znajomy przeszedł pół miasta i zachodu nie znalazł. W desperacji nawilżył jedno z drzew rosnących po zachodniej części miasta.
:D
Swoją drogą Polacy też łatwo w Czechach nie mają. Bo oznaczenia u nas popularne czyli kółko i trójką nie mają racji bytu u naszych sąsiadów. Nie egzystują. Są za to dámy i paní. Ok. Czyli my kobiety możemy wybrać czy czujemy się jak damy czy jak panie. A co z facetem?
Czesi za to nie mogą pojąć dlaczego to kobieta jest kółeczko a mężczyzna trójkącik  i często trafiają w nieodpowiednie miejsce. No cóż. Bywa. Ponoć dobry gospodarz do domu nosi...
Miłej nocy...

13 komentarzy:

  1. Ne egzistują to też po czesku :D
    Prawda, że te symbole to nie do końca są logiczne :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja dzisiaj idę z moim člověk -iem ;) na spacer, więc proponujesz bym wzięła strój do joggingu? A może od razu się zaopatrzyć w rower? :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czesi od szkoleń psów straszliwie śmiali się ze słowa MERDAĆ.:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie pamietam gdzie to bylo dokladnie, ale gdzies w Lodzi, kiedy Wspanialy wrocil zrozpaczony i zapytal "ale na drzwiach jest kolko, albo trojkat, to gdzie ja mam isc?" Nie wiedzialam, do dzis nie wiem, poradzilam, zeby poszedl gdziekolwiek, bo i tak nie bylo ludzi:)) Po prostu zapomnialam i pewnie sobie juz nie przypomne;)))

    OdpowiedzUsuń
  5. damy i pani ...przemawia to do mnie, a jakie możliwości interpretacji daje;-))))

    OdpowiedzUsuń
  6. Magneto,
    asi po cesky...
    ale te symbole zastanawiające są, tym bardziej że nie jeden facet czasem też kule przypomina...

    Sowo,
    nie wiem jak u was, ale u mnie jest nawet zalecany...

    Czarny(w)Pieprzu,
    merdać znaczy prawie to samo co szukać... więc się im nie dziwię...

    Stardust,
    ok. takie znaczki mieszają a co dopiero rysunki. zawsze zamota przy nich jest...

    Akular,
    porusza wyobraźnię... a pęcherz wciąż pełny... :)

    OdpowiedzUsuń
  7. ja zwykle chodzę do męskiego i się nie przejmuję kolejkami i uświnieniem. miny facetów przy bidetach - bezcenne :D hmm. właśnie sobie uświadomiłam pewne zjawisko... :)

    OdpowiedzUsuń
  8. oj nie wątpię że bezcenne...

    OdpowiedzUsuń
  9. Podobno kółko i trójkącik to znaki używane jedynie w PL. A nie wszyscy rozumieją "po polsku" ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. oj i w Polsce są tacy co z rozróżnieniem trójkącika i kółeczka problem mają... ja sobie to w całkiem przyjemny sposób tłumaczę, ale nie wiem czy powinnam upubliczniać moją logikę ;):):)

    OdpowiedzUsuń
  11. aaaaaaaa toś Ty jest gościówa z Republiki Słowacji::):):):)Przerwa w migdaleniu dobrze Wam zrobi:):):)Nowy moze i tak a zazdrosny??hahahahhaaahaha no wiesz...Nie!!:):):)jesli chodzi o toalety....chyba nic nie pobije napisu jaki kiedys zobaczyłem-"Sikaj w dół lekko na lewo, nie tak, nie tak, znopwu ściąga..."
    I niech mi ktoś powie czy nie sugestywne?:):)

    OdpowiedzUsuń
  12. Cała JA :) migdalenie zmieniłaś na toaletowe opowieści :P
    tamirianie, zadowolony :P

    A jeśli chodzi o oznakowanie... koleżanka mi kiedyś powiedziała jak kojarzyć: kobieta to kółko, bo my kształtem do kulki zmierzamy... :)
    Zapamiętam do końca życia! ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Beatto,
    a mówią że polski język językiem międzynarodowym się staje... no cóż... nasze znaki graficzne niekoniecznie... ;)

    Kaś,
    ja jestem ciekawa tych skojarzeń...

    tamirianie,
    ja uwielbiam: "stopy bliżej sedesu, masz go krótszego niż myślisz"... :)))))

    Mała mi,
    coś w tej logice jest... zgubnego chyba...
    a że opowieści toaletowe... czasem mnie napadają takie poważne, filozoficzno-mentalne pytania... :)

    OdpowiedzUsuń