poniedziałek, 1 lutego 2010

staroświecka...

Chyba się czegoś naćpałam, bo coś ostatnio szczęśliwa, zadowolona jestem.
Wrzucam kilka moich ulubionych utworków na dziś. Biegam tak po firmie i ku zdziwieniu wszystkich śpiewam sobie.. Biorąc jednak po uwagę moje ucho muzyczne na które całe stado słoni nadepnęło musi być to ciężki dzień dla reszty pracowników. Tym bardziej że słowacy nie bardzo wiedzą o czym tak sobie śpiewam...
Ważne że zarażam ich tym swoim śpiewem i uśmiechem.
Właśnie próbowałam przekonać ich to paru polskich piosenek.
Podłączyłam laptopa do LCDeczka na mitingu i puszczałam po kolei. Sekretarka nawet coś tam nucić zaczęła pod nosem, ale reszta stwierdziła że już woli dodę. Chociaż mają na co popatrzeć. Marudy.
Może jestem staroświecka i nudna ale dziś już nie robią takich piosenek. Nie ta magia, nie ten czar. 





7 komentarzy:

  1. .,.tę ostatnią BARDZO lubię.....:):):)...i nie spuszczaj z tonu!!!tak trzymaj..może wiosnę przywabisz??....

    OdpowiedzUsuń
  2. Maju,
    nawet nie mam takiego zamiaru. Bardzo mi się podoba ten stan... :)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Pierwsza to mój życiowy motorek jest. codziennie jak jadę do pracy, dla podładowania akumulatorków sobie słucham i śpiewam;)
    Za Giżowską nie przepadam... A Majewską lubię :)
    Jestem staroświecka?

    OdpowiedzUsuń
  4. CO BIERZESZ?:))), ja też poproszę:))) - no bo chyba nie tylko muzyką w tym szczęściu żyjesz?:)))

    OdpowiedzUsuń
  5. Nivejka,
    nawet jeśli to mnie to nie przeszkadza. Założymy kółko staroświeckich i jak Hare Krishna będziemy po ulicach tańczyć i śpiewać zarażając wszystkich radością...
    Holdenie,
    jeszcze nie wiem. Dziś obwącham wszystkie herbaty. Jak się dowiem dam znać... :)

    OdpowiedzUsuń
  6. W stanie euforii codziennej jestem w stanie śpiewać wszystko:) nawet Shaza mi nie straszna:))

    OdpowiedzUsuń
  7. w euforii no nawet ta shaza w sam raz...

    OdpowiedzUsuń